Czując się zobowiązana przyłączeniem do akcji październik miesiącem maseczek dziś zrobiłam mojej skórze dobrze i przez 10 minut siedziałam grzecznie z maseczką na twarzy:)
Padło na Kolastynę. Przyznam że to mój pierwszy produkt z tej firmy, bo jakoś rzadko spotykam od nich kosmetyki na drogeryjnych półkach. Ale to może tylko mój pech:)
Co mówi producent?
Jest to maseczka kojąca , która łagodzi podrażnienia i doskonale nawilża.
Unikalna kompozycja kolagenu, elastyny i glikogenu intensywnie nawilża skórę , przywraca elastyczność oraz pobudza proces regeneracji.
Jeśli chodzi o skład doszukałam się w nim również oleju kokosowego ( na drugim miejscu, zaraz po wodzie), oraz oleju słonecznikowego. Obydwa jak wiemy niezwykle korzystnie wpływają na nawilżenie, procesy regeneracyjne i elastyczność naszej skóry ( aż dziwnie że nie wspomnieli o tak wysokiej zawartości fajnych przecież olejów.)
Konsystencja maseczki jest kremowa, ale gęsta. Nie spada nam z twarzy , nie ścieka.
Podczas tych 10 minut nawet trochę stwardniała i pod koniec czuć było lekkie ściągnięcie skóry.
Maseczka przez cały okres trzymania jej na twarzy nie powodowała uczucia pieczenia, swędzenia- praktycznie nie czułam że mam ją na twarzy:)
Jeśli chodzi o zapach pachnie słodko kokosem ( ale jest on ledwie wyczuwalny) .
No i najważniejsza sprawa- działanie i efekty.
Od razu po zmyciu pozostałości maseczki zauważyłam że skóra jest wyraźnie nawilżona .
Po dotknięciu i pomacaniu trochę twarzy miło się zaskoczyłam, bo skóra jest fajnie elastyczna i plastyczna . Nie ma mowy o zaczerwienieniach i podrażnieniach.
Zauważyłam też że maseczka mimo zmycia pozostawia na skórze lekki film, więc radzę stosować ją na noc, bo pod makijażem skóra może się lekko świecić:)
A oto zdjęcia na dowód że na prawdę się maseczkowałam :)
Cena: 1,89 zł za saszetkę ( starcza na jedno użycie)
Biore udzial w ROZDANIU kosmetykow GIORGIO ARMANI'ego u Marity na blogu