wtorek, 9 kwietnia 2013

Efektima - oczyszczanie wspomagane białą glinką.


Jakiś czas temu pokazywałam Wam mini zestaw dwóch maseczek które dostałam od firmy Efektima. Dziś przyszła pora na zieloną wersję - czyli maseczkę oczyszczającą. Jak i w poprzedniej wersji nie rozczarowałam się, chociaż przyznaję że maska nawilżająca bardziej dopasowana jest do mojej cery.



Maseczka zamknięta jest w bardzo zachęcającym, kolorowym opakowaniu. Już wspominałam że cała linia graficznie bardzo przypadła mi do gustu. Maska starcza na jedno zastosowanie, a nałożenie jej nie sprawia trudności. Jak pewnie wiecie maski z dodatkiem glinki zastygają na twarzy tworząc delikatną skorupkę. Należy uważać na otoczenie, ponieważ maska może się troszkę osypywać jeśli mamy wysoko rozwiniętą mimikę:). Nie podrażnia, nie powoduję zaczerwienień, mimo mojej wrażliwej cery. Co prawda mam to szczęście że niedoskonałości na mojej twarzy zdarzają się dosyć rzadko i mam cerę mieszaną więc przy używaniu skupiłam się głównie na dwóch aspektach - oczyszczaniu i absorbowaniu zanieczyszczeń. Chciałam sprawdzić także czy maska nie wysusza i czy poprawi się po niej mój nierówny koloryt. Producent jako dodatkowe efekty obiecuję regeneracje i  ukojenie.



Jak widzimy w masce główne zasadnie oczyszczające przejęła glinka - lubię ją w wersji białej, jest dobra dla wrażliwej cery. Co zauważyłam zaraz po zdjęciu maski? Przede wszystkim skóra była jaśniejsza - a więc koloryt się poprawił. Zniknęły zaczerwienia i nierówności. Dodatkowo poprawił się poziom nawilżenia , skóra była elastyczna, gładka i bardzo przyjemna w dotyku. Gołym okiem można było zauważyć zdrowszy i bardziej promienny wygląd, miałam wrażenie że maska rzeczywiście ściągnęła i wyciągnęła z moich porów wszelkie zanieczyszczenia. Efekt utrzymuję się około 3-4 dni, po tym czasie należałoby powtórzyć zabieg.


A Teraz sprawa techniczna. Jakiś czas temu od marki Donegal dostałam paczuszkę do testów. Były w niej jak może pamiętacie również takie naklejki. Niestety nie mam okazji, umiejętności jak i paznokci by wykonać to cudo i zaprezentować Wam. Dlatego pomyślałam że Wy mi pomożecie. Pierwsza osoba która w komentarzu wyrazi chęć przetestowania wynalazku dostanie ode mnie naklejki. Warunkiem jest opublikowanie recenzji w czasie do dwóch tygodni. Link do niej umieszczę w poście na swoim blogu.



niedziela, 7 kwietnia 2013

Przygotowanie skóry do lata part I - Maska Siarczkowa


Wszystko idzie w dobrym kierunku, by już nie długo zrobiło się wreszcie ciepło, zielono i pięknie. Jednak zanim ten czas nadejdzie i będziemy mogły wskoczyć w nasze sukienki i szorty warto się na to porządnie przygotować. Jak? Ja swoją kurację zaczęłam już jakieś 3 tygodnie temu wraz z zestawem ktory otrzymałam od firmy Sulphur . Dzisiejszy post jest pierwszym postem z dwóch, w drugim kóry ukaże się za około tydzień pokażę Wam efekty mojej miesięcznej kuracji. Oto pierwszy produkt:



A co właściwie jest? Jest to maska do ciała, która zawiera wody siarczkowe. Umożliwia nam to korzystanie z jej dobroczynnych właściwości bez konieczności wizyty w uzdrowiskach. Możemy w ten sposób zrobić sobie uzdrowisko we własnej wannie. Maska polecana jest do skóry z problemami : likwiduję cellulit, zmniejsza rozstępy, nawilża, zmniejsza pękanie, rogowacenie naskórka oraz poprawia ogólny koloryt skóry. Można ją stosować zarówno w wannie jak i pod prysznicem, więc może się nią cieszyć każda z nas:). Nakładać należy na wybrane części ciała ok. 3 razy w tygodniu, kuracja trwa minimum 3 tygodnie.




Dziewczeta, odłóżcie na bok kremy na cellulit i rozstępy dostępne w drogeriach, wypełnione chemią. Przed Wami niekwestionowany hit który pozwoli Wam cieszyć się pieknym ciałem bez efektu wychłodzenia, rozgrzania i innych wynalazków z kosmosu. Zastanawiacie sie jak stosowąć maskę? Moim sposobem z racji posiadania wanny było nałożenie maski na całe nogi i pupę na 10 minut, po czym zanużenie się w ciepłej wodzie na kolejne 20 minut.  Firma proponuję również rozwiązanie z prysznicem - należy na 20 minut nałozyć maskę poczym zmyć ciepłą woda. Ważne by po kąpieli nie wycierać sie mocno, tak by preparat został na naszej skórze. Zapach maski jest bardzzo przyjemny - trochę obawiałam się , bo tego typu kosmetyki raczej nie pachną. Tu zapach przypominał mi troszkę męskie perfumy - jest dosyć mocny ale nie drażniący.  Powyżej na ręce możecie zobaczyć jaką mniejwięcej warstwę maski nakładałam.


Jakie efekty dała maska? Na początku zaznaczę że są to efekty długofalowe i wymagają czasu - po pierwszym użyciu możecie jedynie odczuć większy poziom nawilżenia. Za to po miesiącu efekty przedstawiają się zupełnie inaczej. Przede wszystkim moja skóra znacznie się uspokoiła - zawsze borykałam się z małymi krostkami po goleniu nóg - po miesiącu problem ten zniknoł całkowicie. Poziom nawilżenia wzrósł, nogi są wyczuwalnie gładsze w dotyku. Pozytywnie zaskoczył mnie poziom ujędrnienia - w ostatnim czasie zaniedbałam ćwiczenia i moje nogi były w słabszej formie - maska pozwoliła na to by moje lenistwo nie odbiło się na wygladzie moim nóg, skóra jest spręzysta i elastyczna. Jeśli chodzi o cellulit- występował u mnie w naprawdę niewielkiej postaci - dzięki ujedrnieniu i "ściągnięciu" skóry nie widać go już gołym okiem, bez strachu będe zakładać krótkie szorty:). Jednak mimo to najważniejszy był dla efekt tej regenracji która towarzyszyła zabiegowi - czuję i widzę że moja skóra jest zdrowsza, bardziej promienna, nie przesusza się i rzadko co ją podrażnia.

Ważna jest tu również dla mnie prostota wykonania takiego zabiegu - wystarczyło pół godziny 3 razy w tygodniu by osiągnąć efekt który "cudowne" kremy obiecują po około 2-3 miesiącach regularnego stosowania. Przekłada się to jak wiemy również na cenę. Kosmetyki Sulhpur znajdziecie w aptekach.