sobota, 3 listopada 2012

Słodkie ukojenie - czyli miły początek mojej współpracy z Safirą

Jak mówiłam Wam już parę postów wcześniej zaczełam współpracę z firmą SAFIRA
Jeśli jesteście zainteresowani ich ofertą warto się z nią zapoznać klikając tu: 
Przy składniu zamówienia, proszę podajcie mój adres e-mail jako osoby polecającej tj: aleksandra.dasiewicz@wp.pl  :)

Do rzeczy. Do przetestowania dostałam 5 produktów. Jako że inne wymagają dłuższego testowania (maseczka  czy żel nawilżający) to na pierwszy ogień idzie Nawilżający żel pod prysznic.




Przy kupowaniu żelu pod prysznic kieruję się trzema zasadami
  1. Zapach
  2. Opakowanie ( łatwość otwierania,zamykania jest w przypadku żeli pod prysznic nieoceniona)
  3. Cena

W tymwypadku wszystkie 3 z moich oczekiwań zostały spełnione. Zapach... cóż powiem tylko tyle: czasem gdy jestem w łazience "przy okazji" sobie go wącham...
Jest niesamowity!  Idealny na tą szarą, zimną i padającą czym się da jesień. Zapach to mix truskawek, poziomek i malin. Czujecie już ten zapach ?:)

Plus jest też  jeśli chodzi o opakowanie.  Ze względu na duże otwieranie nie boję się że przy okazji kąpieli pozbędę się kilku paznokci jak to miało miejsce z kosmetykami Ives Rocher. Ważny jest też fakt że opakowanie skierowanie jest do dołu- w ten sposób gdy kosmetyk już się kończy i pozostało go tylko na dnie, nie musimy nim potrząsać i czekać parę minut aż skapnie :) to niby szczegóły- ale jak potrafią ułatwić życie.







Żel ma wysoką lepkość i gęstość. Bliżej mu do takiej galaretki niż płynu. Dzięki temu nadmiar nie spływa i kosmetyk staję się bardziej wydajny. Łatwo się pieni i powtórzę... tak cudownie pachnie! :)



 Co do samego nawilżenia- ja zawsze po kąpieli stosuję balsam. Nie bawię się w składniki aktywne zawarte w żelach, bo po prostu wiem, że lepsza jest aplikacja dobrego balsamu po. Bądź co bądź skóra po nim nie była wyszuszona- trzymała się w normie, zapewne za sprawą zawartej gliceryny.

Oto skład:


wtorek, 30 października 2012

Chusteczki vs płyn micelarny- czyli co warto a co nie




Przepraszam Was za moją kilkudniową nieobecność- i mnie dopadło paskudne przeziębienie a na dobitkę cały weekend miałam zajęcia na uczelni po 12 godzin dziennie.
Musiałam się zregenerować! Ale już powracam, ze zdwojoną siłą  i dawką energii :)

Dziś post demakijażowy.
Z racji że często zmieniam kosmetyki do demakijażu ( niestety moj ukochany Burżuj zniknął z pobliskiego Rossmana:( ) dziś też nowości.
Na pierwszy ogień niech idzie Płyn Micelarny firmy Eveline





Co mówi producent?
Oczyszczający płyn micelarny 3 w 1. 
Zapewnia potrójny efekt: dokładnie oczyszcza skórę z makijażu i matuję skórę w strefie T.
Reguluję pracę gruczołów łojowych i zapobiega powstawaniu zaskórników. Formuła płynu nawilża , koi i łagodzi podrażnienia.


Moje wrażenia?
Pierwsze i najważniejsze wrażenie dzięki czemu płyn wylądował w koszu ( oj.. przedwcześnie zdradziłam zakończenie... )  to zapach. Ten płyn po prostu pachnie jak spirytus... I to nie jest delikatny zapach o nie... kiedy ten jeden raz zmywałam nim makijaż miałam wrażenie takie jak przy wąchaniu wódki. Czyli nie miłe, odrzucające i natychmiastowo wywołujące odruch wymiotny.
Makijaż został zmyty to fakt, chociaż i tu nie jest problemów ponieważ po przedostaniu się do oka bardzo szczypało ( a nie powinno to mieć miejsca w kosmetykach do demakijażu )
Po zmyciu makijażu skóra była lekko zaczerwieniona na policzkach , ale nie czułam podrażnienia czy pieczenia.  Rano strefa T nie była również zmatowiona jak obiecuję producent- tu nie zauważylam spektakularnych efektow.
Podsumowując- ja nie użyje tego płynu już nigdy w życiu , ponieważ jego zapach jest delikatnie mówiąc niezachęcający.





Drugi produkt to chusteczki do demakijażu marki Corine De farme. 
Produkt dostałam w ramach współpracy z tą firmą.
Oczywiście po niewypale z Eveline byłam wniebowzięta że firma wysłała mi akurat ten kosmetyk.

Co mowi producent?
Chusteczki zawieraj 98% naturalnych składników. Bez parabenów, sztucznych barwników i alkoholu.
Są hipoalergiczne i nadają sie do każdego rodzaju cery, w tym bardzo wrażliwej.
w 100% ulegają biodegradacji.





No i tu chusteczki okazały się strzałem w dziesiątkę! Dla mojej wrażliwej i skłonnej do podrażnień skóry okazały się wybawieniem.  Na co dzień moj makijaż to podkład, róż, eyeliner i tusz do rzęs w ilości warstw 2-3 . Do zmycia tego wszystkiego spokojnie wystarczały mi dwie chusteczki.
Przy czym nie musiałam mocno trzeć okolic oka- po przyłożeniu chusteczki na parę sekund makijaż się rozpływał i wystarczyło go zmyć.

Dla mnie chusteczki to bardzo wygodna formuła- sprawdziły się idealnie gdy wracałam po 12 godzinach na uczelni do domu i nie mam na nic siły. Nie musiałam bawić się w waciki i płyn, tu miałam to 2 w 1. 

Chusteczki są bardzo delikatne- raz wstyd się przyznać nawet jedna wylądowała dosłownie w moim oku... I ku mojemu zdziwieniu nic mnie nie podrażniło, nie zapiekło, nie zaczerwieniło.

Z czystym sercem polecam je Wam w 100%. Ja już zaopatrzyłam sie w następne opakowania ze względu na dobre działanie i fajną cenę ( około 5 zł za 25 sztuk) 
Więcej informacji o tej marce znajdziecie na www.corinedefarme.com
A tu listę sklepów w których dostaniecie produkty tej marki : pod tym adresem