Kolejny tydzień - kolejna maseczka.
Wstyd się przyznać ale ostatnio będąc w sklepie specjalnie wybierałam maseczki z myślą w głowie " O, to będzie fajne do zrecenzowania!". I takim sposobem moja kolekcja powiększyła się o 6 (!) kolejnych maseczek w pięknych kolorowych saszetkach. No bo jak to nie wziąć czegoś co kosztuję 2 zł, jest takie malutkie, śliczniutkie i jeszcze będzie dobrze robić mojej skórze.
Spośród tych 6 wybór padł na największą- maseczkę dotleniającą i nawilżającą firmy Dermo Pharma.
Maseczka jest w formie kompresu , czyli w formię jaką lubię najbardziej .
Od producenta:
Problem skóry: odwodnienie, utrata elastyczności i szorstkość, napięcie i podrażnienie.
Składniki aktywne:
- Kwas hialuronowy ( naturalny nawilżacz)
- Gliceryna
- Witamina E (nawilża i uelastycznia skórę)
- Krystaliczna woda z lodowca Alaski ( nawilża i daje uczucie świeżości)
- Alantoina ( eliminuje podrażnienia, działa łagodzącą)
- D- Panthenol ( działanie łagodzące)
- Ekstrakt z alg (poprawia koloryt, działanie antyrodnikowe- hamuje proces starzenia)
- Ekstrakt z aloesu (odżywia i regeneruję)
- Witamina B, C
Moje wrażenia:
Po 15 minutach leżenia plackiem z kompresem na twarzy zauważyłam następujące efekty:
Skóra rzeczywiście nawilżona- brak suchych skórek
W dotyku elastyczna i wyczuwalnie miękka.
Koloryt skóry nieco się poprawił, skóra była delikatnie rozjaśniona
Kompres dobrze się trzyma , nie osuwa się nie spada.
Maseczka ani trochę nie uczuliła czy też nie podrażniła mojej skóry, wręcz przeciwnie przez cały czas używania czułam lekki chłód- a co za tym idzie działało to niezwykle regeneracyjnie i tonizująco dla mojej buzi;)
Podsumowując: Maseczka spełnia wszystkie założenia producenta jednak jej cena ( prawie 7 zł) jednak wyklucza ją z moich dalszych zakupów, ponieważ za tą cenę mogę mieć 3 maseczki Kolastyny które efekty dają takie same:)
A od dziś zaczynam 14 dniowy program odnowy moich zmęczonych włosów.
Za równe 14 dni spodziewajcie się recenzji!:)